16 lipca 2019

Oczarowany Okrajem... czyli lipcowy epilog na Łysocinie.+ Kopalnia Podgórze.


Oj pozmieniał się blog w lipcu, pocztówek nie ma, za to wyprawy są. Może na przyszły miesiąc jakąś pocztówkę wyczarujemy. Puki co wracamy w góry. W Karkonosze oczywiście, a konkretnie w okolice Przełęczy Okraj, która trochę mnie oczarowała. Nie chodzi o samo miejsce, malownicze i urocze z całą pewnością, ale bardziej o jego położenie. Analizując sprawę to świetne miejsce startowe. Bezpieczny i relatywnie tani parking pod Schroniskiem PTTK. W trzy godziny jesteś pod Śnieżką a stamtąd droga dalej już lekka i przyjemna - można całe Karkonosze zwiedzić...


Ale, ale powróciliśmy w te okolice w celu zdobycia kolejnej górki do korony KZKG RP, a mianowicie Łysociny a właściwie Łysecinskej Hory - 1188 m. n.p.m.
Pani w Schronisku Okraj już nas poznała - chyba przez psa. Szlak na samą Łysocinę jest absolutnie fantastyczny! Ok, przynajmniej na początku biegnie przez las, ale jest lekki i przyjemny (to tak nawiązując do niebieskiego szlaku ze Skalnego Stołu przez Czoło do Okraju).



Już po chwili szlak  wznosi się jednak ponad lasy i po obu jego stronach mamy piękne widoki, to na Śnieżkę, Kowarski Grzbiet i okolicę a po drugiej stronie jest jeszcze lepiej... Kotlina Kamiennogórska i Góry Wałbrzyskie jak na dłoni a przy tym w dalszym ciągu szlak jest bardzo mało wymagający. A byłbym zapomniał cały czas poruszamy się szlakiem zielonym, żadnym czerwonym ani innym, żadnych ścieżek, obejść itd... Zielony szlak doprowadza nas prosto na szczyt, biegnąc po samej granicy.




  Po około godzince spokojnego marszu, w pięknej pogodzie i ciszy jesteśmy na miejscu - Łysocina zdobyta!


Zostaje nam tylko powrót i satysfakcja. Zejście zajmuje nam jeszcze mniej czasu i... nasuwa się ciekawa obserwacja. Otóż w drodze na szczyt nie spotkaliśmy nikogo! Cisza, spokój, tylko my i natura. Dopiero wracając przed samym Okrajem napotkaliśmy kilku turystów... W dzisiejszych czasach- jednokierunkowego ruchu na Śnieżkę to miła odmiana a szlak naprawdę zacny!



W samych Kowarach Synek namówił mnie na wizytę w Sztolniach po kopalniach Uranu w Kowarach. Cóż podjechaliśmy najpierw pod Sztolnie Kowary - te pierwsze. Pani w domku kasowym rozbrajająco stwierdziła patrząc na Bobbiego, że z tym pieskiem to nie bardzo, chyba, że go Pan na rękach będzie trzymał... Zdjęcie poglądowe (waga około 22 kg.):


Grzecznie Pani podziękowaliśmy, nie wnikając w ideologię i powody podjechaliśmy kilkadziesiąt metrów wyżej. Kopalnia Podgórze. Tam powitano nas wszystkich, bez wyjątku, radośnie i miło.


Tanie bilety, fajna trasa, dobre jedzenie i ładne pamiątki. Szczerze polecamy  - tu Oficjalna Strona Kopalni Podgórze w Kowarach. Kilka uwag praktycznych dla zmotoryzowanych: Uwaga na sprzęgło! Można spalić! Uwaga na kanały odpływowe w poprzek drogi! Poza tym świetna zabawa, darmowy parking, mili przewodnicy i kawał sztolni (1600 m.) do przetuptania - pies i my zadowoleni!



Rozważ wsparcie dla Karkonosze na Dawnych Pocztówkach - kliknij poniżej

5 komentarzy:

  1. Zaletą Przełęczy Okraj jako punktu wyjścia w Karkonosze jest jej położenie, tzn. 1046 m n.p.m. i w związku z tym na wiele szczytów nie trzeba się mocno wspinać. A zielony szlak przez Grzbiet Lasocki jest rzeczywiście sympatyczny, mało ludzi i dużo przyrody plus krajobrazy. Jakże tam inaczej niż w okolicach Śnieżki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie w samo sedno. Łatwiej mi się szło z Okraju na Śnieżkę niż np. z bardzo popularnego szlaku z Karpacza przez Wang, Polanę itd... Co do zielonego szlaku przez Grzbiet Lasocki - zgadzam się lekko, miło i cicho :) Byłem zaskoczony i to pozytywnie.

      Usuń
  2. Taaaaak, wszyscy walą na Śnieżkę. A dookoła tyle pięknych miejsc. :)
    A w sumie w czym problem, 22kg to nawet mniej niż pół worka cementu. Na plecy jak upolowanego zwierza, jedne nogi po prawo, drugie nogi po lewo i jazda do sztolni. Pani po prostu oceniła wysoko Twoje siły. :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Pani w okienku zapewne wykazywała jakiś stopień niepełnosprawności. Nie wykluczam tylko stwierdzam fakt. Mogła być mocno niedowidząca (nie ważne czy oceniała mnie czy psa), lub problem tkwił w niedomaganiu umysłowym, który nie pozwalał na trzeźwą ocenę sytuacji. Tak na serio to prawa rynku, nie chcecie mojego psa nie chcecie i mnie i moich pieniędzy... Wyżej trochę szybciej to zrozumieli...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja osobiście byłem pod dużym wrażeniem, podczas wędrówki przez Grzbiet Lasocki. Cisza, spokój, a niejednokrotnie świetne widoki i na Karkonosze i pasma Sudetów Środkowych. Bardzo mile wspominam tamtejsze szlaki.

    Dobrze że coś się ruszyło w sprawie "Kowarskich Kopalni". Jak byliśmy kilka lat temu, sporo wskazywało na to że atrakcja nie wypali. Jak widać jest inaczej. :)

    OdpowiedzUsuń