Fajny ten lipiec. Dziś publikuje drugą część opisu naszej wyprawy w Karkonosze a już kolejną udało się odbyć, no ale po kolei.
Jak w poprzednim poście przeczytać mogliście, niesieni żądzą zdobywania górskich szczytów, dotarliśmy do Domu Sląskiego. Schronisko okazało się bezproblemowe. Ominęliśmy weekendowy tłok i może dlatego było całkiem fajnie. Tak... Ale około 13-tej rozpakowaliśmy się i się zrobiło cóż nudno...
Wybór padł na Symboliczny cmentarz Ludzi Gór... Czerwony szlak z pod samego schroniska do Kotła Łomniczki, jak zwykle zaoferował nam piękne widoki.
Atrakcją jednak okazało się nasze nocne wyjście (właściwie poranne) na Śnieżkę. Ambicją było zobaczenie wschodu słońca z najwyższego szczytu Karkonoszy... Wyposażeni w latarki ruszyliśmy i... było pięknie!
Po powrocie do schroniska i krótkim śnie nadszedł czas powrotu... Trasa wyglądała następująco:
Jak można się rozpoznać, różnicę pomiędzy drogą tam i z powrotem stanowi powrót szlakiem niebieskim a nie czerwonym pod Okraj. Dlaczego? Ano 2 szczyty na nas czekały: Skalny Stół i Czoło... Pożegnaliśmy się więc z Królową w chmurach i ruszyliśmy w dół ku Przełęczy Okraj...
Ok... To był błąd. Szczyty szczytami ale... O ile wejście na Skalny Stół miało jeszcze jakiś sens... Widoki piękne na Śnieżkę i Karkonosze generalnie... Polecam, ale...
Niestety szlak niebieski od Skalnego Stołu do Czoła i na sam Okraj to już jakaś cholerna pomyłka! Wyboiste to to, nieciekawe w lesie, upierdliwe i nudne... Nie polecam, dłuży się niemiłosiernie mało wnosząc do tematu... Może oceniam sprawę przez pryzmat zmęczenia lub własnych turystycznych upodobań ale szlak ten jest tak nudny i niewygodny, że mi flaki się przewracają na samo wspomnienie. Dotarliśmy na Okraj, w auto i... wio do Legnicy...
Cóż Czoło i Skalny Stół Padły, dzień wcześniej Czarna Kopa... To pozwoli nam na zdobycie srebra za Karkonosze KZKG RP... A to jak się okazuje nie koniec...
Pozdrawiam

Widoki cudne. Ale ja mam też piękne zwłaszcza z tarasu. :) dotarłam bowiem do Szklarskiej Poręby. :)))
OdpowiedzUsuńJa też nie mam upodobania do szlaków, które nic nie wnoszą tylko się idzie lasem. No chyba że to ma być bezcelowy spacerek, to czemu nie. :)
Opisywany szlak od Skalnego Stołu do Przełęczy Okraj faktycznie jest monotonny i mało widokowy, ale mi osobiście nigdy jakoś nie zalazł za skórę. Może dlatego, że jak nie ma widoków i tak wciąż skupiam się na najbliższych okolicznościach Natury. A tu ZAWSZE coś się dzieje. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
hmmm może gdyby tak samotnie... ja z dwójką i z psem na karku poddałem się upiornemu nastrojowi... ale monotonnie jest i niewygodnie...
Usuń