11 maja 2018

Kucyki na Śnieżce... Głos w dyskusji.


Witam. Zwykle tego nie robię, staram się nie angażować w płonne spory i dywagacje. Wiem, że większość z nas to specjaliści od wszystkiego. Znamy się na wysokogórskim alpinizmie, łodziach podwodnych, śmigłowcach, samolotach, brzozach, puszczach, limuzynach rządowych, aborcji, wychowywaniu niepełnosprawnych dzieci, konflikcie na Bliskim Wschodzie i ratownictwie górskim - generalnie na tym o czym w mediach się wspomni. Ja jednak jestem z tych co się nie znają.

Zdjęcie z serwisu www.gazetawroclawska.pl
Na chodzeniu po górach się znam, nie jestem przewodnikiem, ratownikiem i pewnie wielu z Was przeszło więcej w górach niż ja kiedykolwiek zdołam. Niemniej jednak swoje zdreptałem, od małego szczylka po dziś dzień nadal tuptam po górskich szlakach. Z psem, z dzieckiem z 25 kilowym plecakiem, w burzę, w upał, różnymi szlakami a czasem poza nimi itd... Piszę to wszystko nie po to by się chwalić ale by dać sobie jakieś tam prawo do wypowiadania się w temacie.

W jakim temacie? Cóż, kucyki na Śnieżce... Nie chodzi mi o te zwierzęta (w sumie nie bardzo wiem czy im to zrobiło krzywdę - nie znam się), chodzi mi o pewne zjawisko, które wśród odwiedzających góry ostatnio niestety zaobserwowałem. Mianowicie mam wrażenie, że ludzie chcący zobaczyć góry na siłę się "upośledzają".
Ktoś powie, że co za różnica kucyk czy wyciąg? Dla mnie żadna w sumie. Jestem przeciwnikiem wyciągów i raczej uważam, że góry nie są dla każdego.

Powinno cieszyć zainteresowanie górami, nie cieszy. Zadeptane, zaśmiecone szlaki, pijacy, krzykacze i awanturnicy stają się nagle himalaistami, "zdobywcami niezdobytych szczytów". Zamknięte schroniska (z okazji prywatnej imprezy), kolejki do WC, wrzaski i smród. Wszyscy mają wszystko gdzieś, bo kasa leci. Niestety pseudoturyści po powrocie do domu najczęściej nie potrafią powiedzieć gdzie byli...

Jak można się dziwić, że szlaki nie są oświetlone nocą, jak można wykorzystywać konie w Tatrach po to by tłuste dziady mogły napić się piwa ( nie mam nic przeciwko sam lubię w schronisku wychylić kufelek ) patrząc na góry? Może lektyki - pewnie chętni do noszenia tumanów się znajdą - za odpowiednią opłatą.

Czy naprawdę, zdrowych, silnych ludzi trzeba na ich życzenie uczynić "niepełnosprawnymi" za odpowiednią opłatą?

Z drugiej strony widziałem na szlakach wiele osób starszych, otyłych, także naprawdę niepełnosprawnych , generalnie mało mobilnych, którzy dzielnie, w swoim tempie walczyli ze sobą o swój Everest... Brawo dla każdego z nich. Pokonywali własne słabości, nie zawracając swoimi osobami nikomu głowy, ponosząc odpowiedzialność za siebie samych i swoje rodziny. (Lub rodziny za nich)

Co do tych kucyków. Uczymy dzieci tego o czym wspomniałem wyżej - "niepełnosprawności za pieniądze". Mój obecnie 8 - letni syn nie jest herosem sportu, jeśli wiecie o czy mówię. Ma za sobą w wieku 5 lat - Chojnik i Samotnię, rok później Śnieżkę. Obecnie kilka górek i pagórków więcej na koncie. Bez wyciągu, od samego dołu do góry. Na swoich nogach po 20 kilometrów dziennie na górskich szlakach - daje radę. Jeśli on potrafi to 85% społeczeństwa też. Niestety z własnej woli tworzymy nowe pokolenie "upośledzonych" za kasę... "Ale Panie jak jest, to czemu nie skorzystać - przecież mnie stać, co będę dziecku żałował, jeszcze się spoci".

Góry nie są dla każdego - ale niestety są. Może lepiej nagrać pięknie góry i pokazywać te filmy w kinach... W sumie na jedno wyjdzie. Na siedząco ale widoki zaliczone, za pieniądze a i popcorn i nie wieje... Góry odpoczną  i korki na szlakach będą mniejsze.

Pozdrawiam.



Rozważ wsparcie dla Karkonosze na Dawnych Pocztówkach - kliknij poniżej

2 komentarze:

  1. Co gorsze - kucyki czy wyciąg? Wyciąg jest na stałe, psuje krajobraz przez okrągły rok. Kucyki tymczasowo. Ale jak wygląda "obsługa" turystów przez konie widać np. w Morskim Oku i to jest wynaturzenie czegoś takiego jak "turystyka górska"!

    OdpowiedzUsuń